AKTOR

Jestem aktorem teatralnym, filmowym i telewizyjnym, absolwentem Państwej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej im. Leona Schillera w Łodzi. Na scenie debiutowałem jeszcze przed rozpoczęciem studiów aktorskich rolą Filipa w spektaklu „Wężowisko” w Teatrze Nowym w Krakowie. Po ukończeniu studiów aktorskich występowałem gościnnie na wielu polskich scenach teatralnych, m.in w Szczecinie, Gdyni, Gorzowie Wielkopolskim oraz w Olsztynie, dołączając do zespołu artystycznego Teatru im. Stefana Jaracza. 

Moja praca aktorska nie ogranicza się jedynie do pracy teatralnej. Na ekranie zadebiutowałem rolą Łysego w filmie fabularnym „Nic nie ginie” w reż. Kaliny Alabrudzińskiej. Występuję w produkcjach telewizyjnych, a także pracuję głosem czytając audiobooki. 

Podczas 38. Festiwalu Szkół Teatralnych w Łodzi, za rolę Joe Pitta w spektaklu „Anioły w Ameryce” T. Kushnera w reż. Małgorzaty Bogajewskiej, otrzymałem Nagrodę Specjalną im. Michała Pawlikowskiego za „inteligencję, poczucie humoru i za nadzieję dla zawodu aktora”. 

Moje wykształcenie oraz doświadczenie staram się wykorzystywać na różne sposoby, m.in. kształcąc również innych.

NAUCZYCIEL

Podczas pracy na scenie i planie filmowym zrozumiałem, że w aktorstwie, jak w wielu innych profesjach nie ma jednej właściwej metody.

Studia wzbogaciły mnie o warsztat aktorski, w którym można pomieścić tysiące różnych technik i sposobów. Nie raz słyszałem na studiach, że „prawdziwa praca zacznie się dopiero na scenie”. Dopiero po kilku latach pracy aktorskiej zrozumiałem, że praktyka i nieustanny trening daje doświadczenie, które przeradza się w indywidualny styl i charakter pracy. 

Podczas zajęć jako pedagog m.in w Studium Aktorskim w Olsztynie staram się przekazać to co niezbędne, by przygotować adeptów sztuki aktorskiej do zawodu. Doskonale wiem, jak ważne są pierwsze kroki i jak istotnym jest otrzymanie bezpiecznej i komfortowej przestrzeni, by je wykonać. Dlatego w pracy ze studentami wymagam przede wszystkim wzajemnego szacunku i poszanowania do delikatnej materii jaką są emocje. To jak z nauką chodzenia: spójrz dokąd chcesz dotrzeć, wstań na nogi i staraj się utrzymać równowagę, by zmierzając do celu nie zrobić krzywdy sobie i innym. Podobnie jest z emocjami: daj sobie prawo je poczuć, naucz się je nazywać i zacznij świadomie wyrażać swoje emocje, z szacunkiem do siebie i innych. Zyskasz dzięki temu nie tylko większe poczucie własnej wartości, ale również będziesz cieszyć się szacunkiem otoczenia. 

Uczę studentów zdrowego i świadomego sposobu wyrażania emocji na scenie, jak i w pracy w zespole. Uważam takie umiejętności za niezbędne w stawaniu się i byciem dojrzałym twórcą we współczesnym społeczeństwie. 

Każdy zespół, nie ważne, jaka to jest praca, opiera się w gruncie rzeczy na emocjach. W pracy aktorskiej są one fundamentem, ponieważ za pomocą emocji komunikujemy się z widzem. Jako nauczyciel i terapeuta, obok warsztatu aktorskiego, na jaki składa się m.in nauka dykcji, sztuka konwersacji, znaczenie gestu scenicznego i świadomość ciała, uczę studentów zdrowego i świadomego sposobu wyrażania emocji na scenie, jak i w pracy w zespole. Uważam takie umiejętności za niezbędne w stawaniu się i byciem dojrzałym twórcą we współczesnym społeczeństwie. 

Organizuję warsztaty i zajęcia cykliczne, skupiając się na wykorzystaniu tekstów prozy światowej literatury współczesnej do pracy na scenie, ale również kształcę osoby występujące publicznie, używając technik, jakich nauczyłem się w Szkole Filmowej i w pracy na scenie i przed kamerą.

Prowadzę treningi dla osób przygotowujących się do egzaminów do szkół aktorskich, mówców i coachów. Zajmuję się również behawiorystyką, służąc pomocą i radą w organizacji różnego rodzaju przyjęć i wydarzeń o charakterze kulturowym czy społecznym. Wiedzę z dziedziny savoir-vivre i protokołu dyplomatycznego wykorzystuję również w pracy teatralnej i na planie filmowym.

Prowadzę cykliczne zajęcia w szkole coachingu Krystian Wyszomirski Coach Online.

TERAPEUTA

Nigdy nie uczęszczałem na terapie i nie miałem takiej potrzeby. Terapeuci kojarzyli mi się z różnego rodzaju poważnymi problemami zdrowia psychicznego, jak depresja, stany lękowe i urazy stresu posttraumatycznego. Uważałem, że takie problemy mnie nie dotyczą, choć byłem świadomy licznych wyzwań z którymi mierzyli się moi bliscy, w rodzinie i wśród przyjaciół. Miałem szczęście. 

Nie wychowywałem się w przemocowym środowisku, nigdy mi niczego nie brakowało, by przeżyć i rozwijać się. W snach latałem świadomie i budziłem się wypoczęty. Nie miałem nigdy trudności w nawiązywaniu bliskich kontaktów, utrzymywałem wiele wartościowych relacji, niezależnie od różnicy poglądów i środowiska w jakim się znalazłem. Bez względu na okoliczności radziłem sobie, często robiąc nie do końca odpowiedzialne rzeczy, ale zawsze spadałem na cztery łapy, bo z moim aniołem stróżem byłem na „za pan brat”. 

Kondycję psychiczną współdzieliłem zawsze z rozwojem duchowym. Uważam, że obie te sfery zawsze się zazębiały i łączyły ze sobą, choć czasami się od siebie dystansują. Istotą sprawy są przecież poszukiwania i chęci stawania się lepszym i wrażliwszym na to co w środku i wokół, przynajmniej mnie. Tak uważałem wtedy i wciąż tak myślę. Jako dziecko, nie raz wyobrażałem sobie, że w poprzednim życiu, jeśli takie istniało, byłem druidem, albo jakimś starożytnym kapłanem. 

Z psychobiologią subkomórkową spotkałem się zupełnie przypadkiem. Spadła nagle wraz z moim partnerem, również terapeutą. Życie w związku, doświadczenia z pracy, jak i dnia codziennego, przede wszystkim duża odpowiedzialność i emocje jakie się z nią wiążą, uświadomiły mi, że moje nowe doświadczenia nigdy nie będą takie same jak te z przeszłości. Okoliczności się zmieniają, zmieniamy się my i nasze doświadczenia, które bywają przyjemne, ale pojawiają się też i takie, o których wolelibyśmy zapomnieć. Psychologia oparta na biologii traumy stała się z czasem coraz silniejszym punktem odniesienia. Gdy zrozumiałem mechanizm, zacząłem z większą wrażliwością przyglądać się sobie i innym. Trema przed spektaklem, głupie i niby niewinne przekonania i opory nt mojej pracy czy ludzi nagle zaczęły być dla mnie coraz bardziej dostrzegalne. Dlaczego odkładam wciąż wykonanie do kogoś telefonu? Czemu nagle gotując zupę pojawiają mi się znikąd niechciane myśli? Dlaczego unikam niektórych spotkań, bo czuję się po nich zawsze zmęczony, albo ogarnia mnie przygnębienie, czy melancholia podczas pisania wiersza i nie mogę się jej pozbyć? 

Śmierć bliskiej osoby, napięta sytuacja w pracy, pojawiające się tu i ówdzie konflikty, których byłem świadkiem, wydarzenia na świecie, zaczęły wywierać coraz większy wpływ na moje życie.

Wraz z nowymi doświadczeniami na polu zawodowym i w życiu codziennym pojawiały się nowe, nieznane mi wcześniej emocje, takie jak: strach, zdenerwowanie, przygnębienie związane z przemęczeniem, czasem i frustracją. Śmierć bliskiej osoby, napięta sytuacja w pracy, pojawiające się tu i ówdzie konflikty, których byłem świadkiem, wydarzenia na świecie, zaczęły wywierać coraz większy wpływ na moje życie. Wraz z pojawiającymi się emocjami, czułem coraz większą tęsknotę za samym sobą, jakbym krok po kroku tracił grunt pod nogami, cząstkę siebie. Pierwszy raz doświadczyłem manipulacji, bezinteresownej zawiści, czy wrogiego nastawienia. Tłumaczyłem sobie, że świat ma różne kolory i warto dotknąć każdego, żeby się rozwijać, ale moje ciało mówiło mi co innego. Przestałem latać w snach, a drzemki zaczęły być coraz dłuższe, nie zawsze gwarantując później dobre samopoczucie. 

Czas leczy rany? Nie czułem się zraniony emocjami, może dotknięty, czasem przytłoczony. Bez względu na to, zauważyłem, że nie ważne ile czasu minie, blizna zostaje. Praktyka i praca terapeutyczna psychobiologii subkomórkowej zaczęły skutecznie pomagać mi z coraz większym natłokiem myśli i odczuć, a moje doświadczenia i emocje im towarzyszące zaczęły korespondować z doświadczeniem innych ludzi. Zrozumiałem, że trauma to nie zawsze jakieś wielkie, wstrząsające wydarzenie z życia, ale emocja zatrzymana w czasie w moim ciele, często na pozór błahostka, która prędzej czy później o sobie przypomni.

W Institute for the Study of Peak States, który zajmuje się biologią traumy, nauczyłem leczyć nieodwracalnie skutki nieprzyjemnych doświadczeń z przeszłości, sprawiając, że nie mają one już wpływu na moje obecne życie teraz i nie będą miały również w przyszłości. Fundamentalne zmiany w ciele, jakie odczułem pozwoliły mi na rozwijanie moich pasji i rozwój, dając nowe perspektywy w życiu zawodowym i codziennym,  a uczucie głębokiego spokoju i zaufania towarzyszy mi bez względu na okoliczności. Skoro zadziało u mnie, zadziała również Ciebie.

Jako nauczyciel mam w sobie nawyk dzielenia się doświadczeniami i wiedzą wierząc, że mogą one pomóc również innym. Także i w tej dziedzinie postanowiłem towarzyszyć drugiemu człowiekowi, pomagając mu i współdzieląc radość i satysfakcję z rozwoju. 

Strona na której jesteś, jest moją odpowiedzią na zmiany, które zaszły dzięki moim poszukiwaniom i potrzebą pracy nad sobą. Dziękuję, że jesteś i zapraszam Cię do wspólnej podróży.